W marcu wróciłam z podróży do Amdo. To rdzennie tybetański region, który w 1965 r. został włączony do chińskich prowincji Qinghai, Gansu i częściowo Syczuan. W trakcie tej podróży przyszło mi do głowy, że ten region jest najlepszy na pierwszą podróż do Tybetu. Dlaczego? Oto 5 powodów:
Po pierwsze,
możesz tam pojechać na własną rękę, nie potrzebujesz permitu. To co równie ważne to, że jeśli pojedziesz poza sezonem (czyli nie w lipcu i sierpniu), to spotkasz tam niewielu chińskich turystów. W ogóle, spotkasz niewielu turystów 🙂 Możesz podróżować rowerem, konno (wyprawy konne organizowane są np. z Songpanu), albo zwyczajnie, lokalnym autobusem. Newralgiczny moment oprócz sezonu wakacyjnego, to koniec lutego i marzec – władze lokalne dostają białej gorączki widząc cudzoziemca; wiąże się to z ograniczeniami dotyczącymi podróżowania cudzoziemców po Tybetańskim Regionie Autonomicznym. A ponieważ „oko” Pekinu w tym czasie bacznie obserwuje cały Tybet, to wszyscy funkcjonariusze starają się gorliwie wykonywać swoje obowiązki (kontrole w hotelach, sprawdzanie co się robi i gdzie i takie tam).
Po drugie – wysokość
Jeśli obawiasz się, że w Tybecie dopadnie Cię choroba wysokościowa, to Amdo jest świetnym wyborem. Jeśli zaczynasz w Xiningu – startujesz z wysokości 2500 m n.p.m. Repkong (Tongren) to 2480 m, Ngawa – 3200 m, Songpan – 2867 m, Tagtsang Lhamo (Langmusi) – 3325 m, czyli jak na Tybet, niezbyt wysoko. W Khamie i Tybetańskim Regionie Autonomicznym wysokości są wyższe. Oczywiście, nie oznacza to, że nie potrzebujesz aklimatyzacji. Odpowiednie przygotowanie i rozsądek potrzebne są zawsze. Więcej o chorobie wysokościowej znajdziesz tu.
Po trzecie – przyroda
Amdo, to jedne z największych łąk na świecie. Jak okiem sięgnąć pagórki porośnięte są trawą, na której pasą się konie i kudłate jaki. Zapierające dech widoki „pierwszego zakrętu Żółtej Rzeki” w Tankorze, czy piękno doliny Taktsang Lhamo to jedna z wielu atrakcji tej części Tybetu. W Amdo znajdują się także jedne z największych terenów podmokłych – Mtsho khra khrap (na których w lecie można obserwować gęsi tybetańskie i żurawie czarnoszyje). Latem jest tu morze białych kwiatów (ale lojalnie ostrzegam, równie wiele, co kwiatów, jest chińskich turystów). Koło Xiningu znajduje się największe słone jezioro w Chinach (Qinghai hu / Kukunor), to kolejny raj dla miłośników przyrody. Amdo to także góry. 6-tysiecznik Amnye Machen pokryty jest śniegiem cały rok, białe klify Genya Jakhar, pod którymi znajdują się niezmierzone korytarze jaskiń, alpejskie krajobrazy gór Min w okolicach Taktsang Lhamo i pasmo Siguniang, to jedne z licznych atrakcji regionu, to także świetne tereny trekkingowe.
Po czwarte – historia
Amdo to ważne miejsce dla historii i kultury Tybetu – to tu urodzili się m.in. Dalajlama XIV , Panczenlama X oraz wielki reformator buddyzmu tybetańskiego – Tsonkapa. Znajdują się tu jedne z największych klasztorów Tybetu i zarazem jedne z najważniejszych ośrodków naukowych. Labrang (niegdyś zamieszkiwało go 4000 mnichów, obecnie jest ich 1500), Rongwu, to świetne miejsca by wziąć udział w festiwalu religijnym Amdo Monlam Chenmo (niestety zagęszczenie chińskich fotografów na metr kwadratowy jest ogromne, a to, co wyprawiają i jak traktują Tybetańczyków, to przechodzi ludzkie pojęcie; w niektórych miejscach mieszkańcy reagują agresywnie na widok turysty z kamerą). Tradycja malowania tanek, kultywowana nadal w Repkongu, wpisana została na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO.
Po piąte – Amdo to królestwo nomadów
Amdo to także możliwość spotkania z innym czasem, z Drokpa, tybetańskimi nomadami, którzy kultywują tradycyjny styl życia, w harmonii z przyrodą i lokalnymi bóstwami. Trzeba się śpieszyć by ich spotkać, bo władze lokalne robią wszystko, żeby osiedlić nomadów. Kashir, miedzy Labrangiem a Taktsang Lhamo, to wzorcowa wioska. Mur udekorowany płaskorzeźbami z motywami tybetańskimi, rzeźbione bramy jak do klasztorów, mix wszystkiego – niczym kpina z kultury Tybetańczyków. Drokpa zmuszani są do osiedlania się w tych wioskach – jeśli się nie przeprowadzisz – nie dostaniesz ziemi – nie będziesz mógł hodować jaków. Przez pierwszy rok mieszkasz za darmo, potem musisz zapłacić za dom – 500.000 RMB (250 tys. PLN), bez możliwości rozłożenia na raty. Takich wiosek są dziesiątki. Mimo wszystko, Amdo to najlepsze miejsce by spotkać nomadów, posłuchać opowieści o jakach (czy wiedzieliście, że każdy jak w stadzie ma swoje imię, nawiązujące do jego cech osobniczych i okoliczności narodzenia?), o mitycznych bohaterach i bogach i wypić morze czarek herbaty z masłem i solą.
Jeśli więc rozważasz wyjazd do Tybetu i nie wiesz na co się zdecydować, albo odstraszają cię formalności związane z permitem do Tybetańskiego Regionu Autonomicznego, obawiasz się choroby wysokościowej, albo zwyczajnie interesuje cię kultura nomadów – wybierz Amdo. To często nie doceniana przez podróżników, ale bardzo piękna i ciekawa część Tybetu.
A i jeszcze jedno. Pytacie mnie często, czy Ngawa jest otwarta – tak turyści mogą tam swobodnie podróżować. Inne pytanie – czy Larung Gar i Sertar są otwarte – nie, nadal obowiązuje zakaz podróżowania w te regiony.
Świetna inspiracja!
Bardzo dziękuję. Amdo jest piękne i dobre na “pierwszy raz”. Jest różnorodne. Zachowało się tu wiele tybetańskiej kultury. Można spróbować wielu aktywności. No i można tu podróżować na własną rękę. Szczerze polecam.
Dokładnie. Artykuł zapisany. Jeśli bedziemy się kiedyś wybierać, to skorzystamy z porad 😉
Miło mi to słyszeć. Pozdrawiam