Turystyka odpowiedzialna w Tybecie, to kluczowa kwestia w moim podróżowaniu. Każdej z osób, które przymierzają się do podróży do Tybetu wcześniej czy później obiją się o uszy słowa „chińska okupacja”, „samospalenia”, „sinizacja” czy „kulturowe ludobójstwo”. W naturalny sposób pojawiają się pytania: czy warto? Czy to moralne? Czy podróżując wspiera się Tybet czy Chiny?
Odpowiedź nie jest prosta. Jego Świątobliwość Dalajlama, zachęca ludzi by podróżowali do Tybetu i na własne oczy zobaczyli jak wygląda sytuacja jego mieszkańców.
Od lat ’50 XX w. Tybet jest chińską prowincją. Rząd ChRL robi wszystko, żeby Hanowe masowo osiedlali się na Płaskowyżu Tybetańskim, oferując im preferencyjne warunki prowadzenia biznesu. Pracownicy chińscy za tą samą pracę dostają stawki 2 razy większe niż Tybetańczycy. Rdzenni mieszkańcy tego regionu są systematycznie spychani na margines. Dzieje się to także w przemyśle turystycznym. Tybetański Region Autonomiczny rocznie odwiedza 15 mln turystów, z czego jedynie ok. 2 to turyści zagraniczni. Pieniądze, które przywożą turyści w większości nie trafiają do Tybetańczyków. Wiele tzw. lokalnych biur podróży to biura chińskie z siedzibą w Lhasie, zatrudniające kilku Tybetańczyków bo to „dobrze wygląda”. Mają dumpingowe ceny, bo korzystają z ułatwień rządowych w prowadzeniu biznesu.
Jak więc pojechać do Tybetu odpowiedzialnie?
Dobry przykład dają nam sami Tybetańczycy. Od kilku lat na dachu świata działa oddolny ruch oporu – „Lhakar” czyli biała środa. Co tydzień, tego dnia Tybetańczycy manifestują własną tożsamość poprzez zwyczajne czynności – mówienie po tybetańsku (mimo że w rozmowach miedzy sobą Tybetańczycy używają własnego języka, to np. odbierając bardzo często używają chińskiego słowa „wei”, a podając nr telefonu używają chińskich liczebników), noszenie tradycyjnych ubiorów, jedzenie w tybetańskich restauracjach i robienie zakupów w sklepach należących do swoich ziomków. Ruch przynosi pierwsze pozytywne efekty.
Turystyka odpowiedzialna w Tybecie. Jak pojechać do Tybetu, żeby pomóc, a nie zaszkodzić?
Krok I. Wspieraj
Wspieraj tybetańską kulturę i gospodarkę dokonując właściwych wyborów.
- Kupuj w sklepach i na stoiskach należących do Tybetańczyków,
- Jedz w tybetańskich restauracjach
- Nocuj, na ile to możliwe w hotelach należących do Tybetańczyków
Warto także płacić za zdjęcia w klasztorach, zostawiać drobne datki na ołtarzu – pieniądze trafią do mnichów (wpływy z biletów wędrują do kasy rządowej).
Decydując się na podróż do Tybetu zleć organizację wyjazdu tybetańskiemu (nie tylko z nazwy) biuru podróży.
Możesz także zlecić organizację mnie – współpracuję z tybetańskimi biurami i przewodnikami. Pomaganie Tybetańczykom przez odpowiedzialne podróżowanie to moja misja.
Krok II. Nie narażaj Tybetańczyków
Wędrując po Lhasie, czy innym mieście na Płaskowyżu Tybetańskim dość szybko zorientujesz się, że niemal wszędzie są kamery. Tybet jest ściśle monitorowany przez zarówno umundurowanych jak i nieumundurowanych agentów. Rozdawanie zdjęć Dalajlamy czy poruszanie drażliwych tematów politycznych w rozmowach z Twoim przewodnikiem, czy spotkanymi Tybetańczykami może narazić ich na ogromne ryzyko. Pamiętaj o tym, że wszędzie są kamery, a władze mają swoich agentów wśród mnichów, zwykłych Tybetańczyków a nawet wśród turystów.
Próby wjechania do Tybetu bez permitu, czy „ucieczki” przewodnikowi i podróżowania na własną rękę narażają na niebezpieczeństwo osoby, z których usług będziesz korzystać po drodze, kierowców autobusów, hotelarzy, którzy przyjmą cię na nocleg – mogą być za to ukarani wysoką grzywną (nawet do 50.000 RMB, ok. 25.000 PLN), lub karą więzienia.
Krok III. Zadbaj o swoje bezpieczeństwo
Ne narażaj się na aresztowanie.
- Nie fotografuj żadnych służb mundurowych, posterunków policji ani wojska.
- Nie wwoź materiałów uznawanych za nielegalne, w tym flag Tybetu, zdjęć Dalajlamy (nawet jako ilustracje w książkach i przewodnikach), itp.
Jawne okazywanie poparcia dla „sprawy tybetańskiej” zazwyczaj kończy się aresztowaniem i deportacją, ale zdarzały się również przypadki zatrzymania obcokrajowców na okres do dwóch tygodni (np. za spalenie flagi chińskiej).
Noszenie T-shirta z napisem Wolny Tybet, czy rozwijanie transparentów – nie pomoże, a tylko zaszkodzi i tobie i Tybetańczykom. Paradoksalnie takie bezsensowne akcje zdarzają się jeszcze od czasu do czasu.
Tybetańczycy, z którymi kontaktują się obcokrajowcy są narażeni na dużo surowsze traktowanie i ryzykują aresztowanie, tortury oraz uwięzienie – warto mieć to na uwadze.
Chcesz pomóc?
- NIE rozdawaj dzieciom długopisów, cukierków, drobnych kwot pieniędzy. W ten sposób nie pomagasz – uczysz żebrać.
- Wspieraj tych, którzy pracują – dawaj napiwki tragarzom, kierowcy, przewodnikowi, itp.
- Wspieraj, dokonując właściwych wyborów. Wybieraj tybetańskie firmy, hotele, restauracje, sklepy.
- Wspieraj organizacje pomagające Tybetańczykom w Tybecie i na emigracji.
Organizacje pomocowe
Zamieszczam, linki do kilku głównie polskich, organizacji zajmujących się pomocą charytatywną dla Tybetańczyków w kraju i na emigracji.
Jeśli znasz jakieś organizacje, które nie zostały tu wymienione – dodaj je proszę w komentarzach.