Jeśli spytam Cię o najszczęśliwszy kraj na świecie, idę o zakład, że bez wahania odpowiesz Bhutan. Jak to jest z tą sławetną bhutańską szczęśliwością?
Szczęście, jako koncept marketingowy
Po pierwsze jest to w dużej mierze koncept marketingowy (jak widać bardzo skuteczny). I tu ciekawostka, wg Sieci Rozwiązań Zrównoważonego Rozwoju ONZ (na podstawie badań instytutu Gallupa) od kilku lat niezmiennie najszczęśliwszym krajem na świecie jest… Finlandia.
Po drugie, czy gdyby jakiś ankieter zapytał Ciebie czy jesteś szczęśliwa/szczęśliwy, co odpowiesz? Myślę, że z dużym prawdopodobieństwem byłoby to “tak”, bo przecież masz dach nad głową, masz co jeść, jesteś zdrowa/zdrowy. itd. Jeśli wyobrazimy sobie jeszcze, że mieszkasz w pięknym kraju o nieskażonej przyrodzie i jesteś tak, jak mieszkańcy Bhutanu buddystą (w buddyzmie kładzie się nacisk na nietrwałość zjawisk, brak pragnień oraz prawo przyczyny i skutku), to świetny wynik ankiety mamy jak w banku.
Bhutan, najszczęśliwszy kraj na świecie, ale czy aby na pewno?
Może Cię zdziwić wiadomość, że Bhutan ma 20 miejsce na świecie (i 6. w wśród krajów Azji i Pacyfiku) w ilości samobójstw (pewnie nigdy o tym nie słyszałaś/nie słyszałeś). To dość zaskakujący wynik, jak na kraj, w którym 97% osób jest jakoby super-szczęśliwych. Ilość zachowań samobójczych wśród nastolatków, zwłaszcza wśród dziewcząt, jest alarmująca. Znęcanie się, przemoc seksualna, poczucie osamotnienia i nadużywanie leków (kolejny poważny problem) są jednymi z głównych zidentyfikowanych powodów. Jeśli dodamy do tego fakt, że do niedawna w Bhutanie było 3 psychiatrów, a korzystanie z ich usług było czymś wstydliwym (to jak w Polsce, wstyd iść do psychiatry bo otoczenie przylepia Ci łatkę “wariata”), oraz że otoczenie i cały świat wmawia Ci, że jesteś szczęśliwy, bo żyjesz w najszczęśliwszym kraju świata, to dramat gotowy.
Być może pamiętasz bohatera filmu Travelers and Magicians, który próbował uciec do Stanów, żeby tam zbierać jabłka, bo, jak twierdził, USA to kraj możliwości, których brak w Bhutanie. Reżyser – Khyentse Norbu, sygnalizuje tu inny z poważnych problemów, z jakim boryka się Królestwo Grzmiącego Smoka. Rząd Bhutanu funduje studia zagraniczne najlepszym uczniom, ale nie ma wystarczającej ilości miejsc pracy dla absolwentów. Zdobywasz specjalistyczną wiedzę, poznajesz inne życie, nowe możliwości, a w kraju jedyną ofertą jaka na Ciebie czeka, jest powrót do rodzinnej wioski i praca w gospodarstwie rodziców. Frustrujące? Jeszcze jak!
Żeby zakończyć w optymistycznym tonie ten wątek, dodam, że w ostatnich latach świadomość społeczna w kwestii zdrowia psychicznego bardzo się poprawia. W coraz bardziej otwarty sposób mówi się o problemach dotykających młodych ludzi i o potrzebie “osiędbania”. Problem został zauważony przez media i przez lokalne władze. To dobrze rokuje na przyszłość.
Jeśli nie bhutańskie szczęście, to co?
Jeżeli bhutańskie sławetne szczęście jest chwytem reklamowym to czy nadal warto tam jechać? TAK! Jak najbardziej (skorzystaj z mojej oferty organizacji indywidualnych podróży do Bhutanu).
Arcyciekawa kultura, majestatyczne zabytki, piękne krajobrazy… Ale ja dzisiaj nie o tym… Sama podróż do Bhutanu nie odmieni twojego życia, jak z machnięciem czarodziejskiej różdżki (chociaż w internetach możesz przeczytać takie opowieści), ale może Cię zainspirować do zmian.
Bhutan to idealne miejsce, żeby zwolnić i odpocząć. Uspokoić nieco kłębiące się w głowie myśli i być bardziej tu i teraz. Pozwolić sprawom płynąć swoim biegiem. Mniej spoglądać w ekran telefonu, a więcej na otaczające nas piękno. Buddyści mówią, że nasz umysł jest jak małpa, skacząca z drzewo na drzewo, chwytając się przy tym każdej gałęzi. W Bhutanie małpa naszego umysłu dostaje swoisty “zastrzyk uspokajający”. Przestawiamy się na tryb jestem, przeżywam, odczuwam, bo nie ma “rozpraszaczy” – Internet działa kiepsko i tylko w hotelach, ruch samochodowy poza miastami jest niewielki, ludzi mało (jeśli jesteś typem “party-animal” – lubisz życie nocne, kluby, imprezy, itp. – Bhutan może nie być miejscem dla Ciebie ;-)).
Mieszkańcy Bhutanu żyją w harmonii z przyrodą i światem, tym widzialnym (rośliny, zwierzęta) i tym niewidzialnym. Nie polują, nie dewastują środowiska (poznaj ciekawostki na temat Bhutanu). Łagodność i uważność na innych, to chyba zaskoczyło mnie w Bhutanie najbardziej (o dziwo ma to także Jigme Khesar Namgyel Wangchuck – V król Bhutanu, w kontakcie ze swoimi poddanymi).
W życiu mieszkańców Królestwa Grzmiącego Smoka, jest miejsce na wszystko: pracę, modlitwę i odpoczynek. Często wyobrażamy sobie buddystów (w sumie nie wiem dlaczego), jako poważnych ludzi, zafiksowanych na tym, że wszystko jest cierpieniem, tymczasem Bhutańczycy lubią śpiewać, opowiadać sprośne żarty (tradycja Drukpy Kunleya zobowiązuje). Pikniki ze znajomymi i rodziną są jedną z ulubionych form spędzania czasu. Świeże powietrze i piękna przyroda, sprawia, że nie chce się siedzieć w samochodzie czy autobusie, najchętniej chodziłoby się pieszo, rozkoszując się kwitnącymi rododendronami, ciepłym słońcem i świeżym górskim powietrzem.
Pobyt w Bhutanie to, świetna okazja do obcowania z pięknem. Bhutańczycy są mistrzami rękodzieła (i tu uwaga – jest ono dość drogie, bo wyceniane z uwzględnieniem czasu pracy, materiałów i wysokiej jakości wykonania) – “najzwyklejszy” z pozoru koszyk jest małym dziełem sztuki wykonanym z uwagą i pietyzmem.
Skąd to wszystko wiem, bo mówią o tym moi klienci, którzy skorzystali z oferty organizacji podróży do Bhutanu, którzy zjeździli cały świat, a Bhutan ich tak oczarował, że chcą tam wracać i wracać. Bo za każdym razem jak tam jestem, doświadczam tego sama.
I tu mała uwaga – jeśli jedziesz na 4 dni i odwiedzasz jedynie Paro i stolicę Bhutanu – Thimphu (w perspektywie bhutańskiej – metropolie), to możesz nie poczuć tego o czym piszę. Żeby poczuć magię Bhutanu, trzeba wyjechać z miasta…
Marzysz o podróży do Bhutanu?
Chcesz doświadczyć, na czym polega bhutańskie szczęście?
Poczuć, że jesteś poza czasem, że świat zwalnia – odpocząć od zgiełku i hałasu?