Rząd Chin zdecydował się na zamknięcie Bazy pod Everestem. Dlaczego? Bo, my turyści za bardzo naśmieciliśmy 🙁
Baza jest zamknięta dla wszystkich, którzy nie mają pozwolenia na wspinaczkę, a ilość wydawanych pozwoleń zredukowano do 300 rocznie.
W ostatnich latach baza stała się popularną destynacją turystyczną – w 2018 r. odwiedziło ją 1.773.072 osoby. To ogromna liczba.
Skąd ta popularność Everestu? Z łatwości, z jaką można się tam dostać (o tym jak to zrobić, możesz przeczytać tutaj). O ile dostanie się pod najwyższą górę świata, po stronie nepalskiej wymaga wysiłku, jakim jest kilkudniowy treking, to od strony tybetańskiej praktycznie pod samą bazę dojechać można samochodem. Jedyny wysiłek na jaki musi się zdobyć turysta, to 20-minutowa szalona podróż sypiącym się autobusem z hotelu namiotowego do bazy i 5 minutowe podejście pod niezbyt wysoką górkę.
Podczas sprzątania zarządzonego w ubiegłym roku (być może pamiętasz, że w październiku 2018, po powrocie z Tybetu pisałam, że najdalej można dotrzeć do tzw. hotelu namiotowego) usunięto 8 ton śmieci. A to dopiero czubek śmieciowej góry, którą każdego roku pozostawiają pod Everestem wspinacze i turyści.
Na ten rok władze postawiły sobie jeszcze jedno zadanie – uprzątnięcie ciał wspinaczy, którzy pozostali na najwyższej górze świata.
REASUMUJĄC
Jeśli masz w planach trekking pod Everest to raczej nie uda się go zrealizować. Ale jeśli wybierasz się pod Everest jako turysta, to nic straconego – chwili obecnej najdalej można dojechać do Rongbuku. Nie wiadomo jeszcze czy “hotel namiotowy” i poczta przeniosą są niżej. Póki co jest możliwość zanocowania w guesthousie w Rongbuku (warunki bardzo skromne, dobrze jest mieć ze sobą śpiwór).
Jeśli martwisz się, że będziesz mieć słaby widok na Everest, zapewniam Cię, że jeśli będzie pogoda, to zobaczysz go w pełnej krasie.
RADA: najfajniejszy widok jest z górki obok klasztoru, albo za guesthousem.