relacja z wyprawy

Lhasa i okolice – relacja z podróży pani Bożeny

Lhasa i okolice – relacja z podróży pani Bożeny

Podróżuję do Tybetu od 12 lat. Mało co mnie tam zaskakuje. Czasem coś zasmuca, ale coraz rzadziej zaskakuje. Fantastycznie przeczytać relację kogoś, kto był w Tybecie po raz pierwszy, kto obserwuje tą magiczną krainę “świeżym okiem”. Pani Bożena razem z 10 przyjaciół pojechała do Tybetu na przełomie czerwca i lipca. Przy tak dużej (i międzynarodowej) grupie, zawsze są komplikacje: ten musiał zmieniać paszport, tamtemu przeciągnęły się formalności z wydaniem wizy. Tym bardziej cieszę się, że udało nam się dopiąć wszystko na ostatni guzik i podróż się udała. A jak było – przeczytajcie sami.

Plon niesiemy plon, czyli dożynki w Tybecie

Plon niesiemy plon, czyli dożynki w Tybecie

Samye, kolebka tybetańskiej kultury. To tutaj, w VIII w. król Trisong Decen wzniósł pierwszy buddyjski klasztor w Tybecie, wyświęcił pierwszych mnichów i ustanowił buddyzm religią państwową. Wracając ze zwiedzania klasztoru trafiliśmy na wielką procesję. Mnisi i ludzie świeccy niosąc na plechach tomy Kanjuru (nauka Buddy) i grająć na instrumentach okrążali pola, wędrując od wioski do wioski. Gospodarze witali ich wonnnym jałowcowym dymem i kieliszeczkiem czegoś mocniejszego – tybetańskiego piwa zwanego chang. Dożynki.

Flagi modlitewne

Flagi modlitewne

Wracając z bazy pod Everestem trafiłam na piknik – lokalna ludność wieszała flagi modlitewne ku czci zamieszkujących lokalne gorące źródła bóstw Lu. Tradycja wieszania flag modlitewnych w Tybecie sięga czasów przedbuddyjskich, kiedy to kolorowych kawałków materiałów używano do równoważenia energii u osób chorych. Zwyczaj ten został przejęty przez najstarszą szkołę buddyzmu tybetańskiego – Ningma. Wieszanie flag ma spowodowywać by w okolicy wzrastały pokój, współczucie, siła, mądrość i powodzenie. Chronią też przed złem.
Zapraszam do obejrzenia fotorelacji.